Legislator to nie jest zawód służebny wobec organów władzy państwowej i osób, które ją sprawują

Legislator to zawód specyficzny, zwłaszcza w czasach zagrożeń, kryzysów i innych nadzwyczajnych stanów jego status powinien zapewniać niezależność i nieskrępowaną swobodę wykonywania obowiązków związanych z dbałością o przestrzeganie zasad prawidłowej legislacji. Organom Państwa powinno szczególnie zależeć by takie warunki stworzyć, gorzej jeśli osoby sprawujące funkcje organów państwowych rozumieją tę zależność inaczej.

Długo, bardzo długo nie wstawiałem nowego postu. Życie doświadcza tak, że przerywa to co najlepsze w niespodziewanym momencie. Znający mnie prywatnie wiedzą, że miałem powód do dłuższego milczenia. Dojrzałem jednak do tego by powrócić do pisania o legislacji. Od pewnego czasu zastanawiałem się od czego zacząć z okazji powrotu. Tyle tego się nazbierało, że nie wiadomo od czego zacząć. Wychodzi jednak na to, że w pierwszej kolejności trzeba pisać o kwestiach zasadniczych, leżących u podstaw prawidłowej legislacji.

Katalizatorami tego co poniżej są dwa internetowe źródła. Pierwsze z nich to informacja z zakładki „Wydarzenia” internetowej strony Rządowego Centrum Legislacji Inauguracja 23. edycji aplikacji legislacyjnej 2022/2023. Cytat: „… zgromadzonych przywitał Prezes Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki, który podkreślił wagę i znaczenie zasady dobra wspólnego, nie przypadkiem w Konstytucji RP z 1997 r. wyrażonej w art. 1, a więc przed zasadą demokratycznego państwa prawnego.”. Drugie, to wywiad w Prezesem Rządowego Centrum Legislacji  na stronie BUSINESS INSIDER Tak powstaje prawo w Polsce. Szef Rządowego Centrum Legislacji odsłania kulisy . Tutaj cytat trochę dłuższy: Trzeba pamiętać, że legislator to zawód służebny wobec organów władzy państwowej i osób, które ją sprawują. Zasada państwa prawa jest niezwykle ważna, ale wszystkie wynikające z niej kryteria mają służyć dobru wspólnemu. Nie chodzi o to, aby samo prawo było lepsze, ale żeby nam się lepiej żyło. Nie bez powodu starożytni mówili, że najwyższe prawo bywa najwyższym bezprawiem. Stąd nieraz prawo uchwalone w pośpiechu jest lepszym prawem niż takie, które nie byłoby uchwalone lub trzeba byłoby czekać na nie miesiącami.

Zgadzam się z tym tezami w znacznym stopniu, ale mam też zasadnicze zastrzeżenia, a nawet stanowczo protestuję.

Traktowanie w procesie stanowienia prawa zasady dobra wspólnego (Art. 1. Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli.) jako nadrzędnej wobec zasady państwa prawa (Art. 2. Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.) jest zbyt dużym uproszczeniem. Zasada dobra wspólnego jest podstawową, naczelną, pierwszą zasadą ustrojową, ale to nie oznacza, że można ją absolutyzować i rozpatrywać w oderwaniu od innych konstytucyjnych zasad. Nota bene dość długo w projekcie Konstytucji obecny art. 2 był art. 1. Rozstrzygający na rzecz zmiany kolejności artykułów był argument, że każde naruszenie zasady demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej jest naruszeniem zasady dobra wspólnego i natomiast nie każde naruszenie zasady dobra wspólnego będzie naruszeniem tej pierwszej. (Zob. Konstytucja RP, red. M. Safjan, L. Bosek t. I s. 170). W rozpatrywanym kontekście warto też zauważyć, że w projekcie przedstawionym Zgromadzeniu Narodowemu pojęcie „dobro wspólne” w obecnym art. 1 było pojęciem „wspólne dobro”, a debata na temat kolejności wyrazów dotyczyła tego, czy na pierwszym miejscu stawia się służebność jednostki wobec państwa, czy też państwo pojmowane jest jako służebne wobec jednostki. Zmiana szyku wyrazów była przesądzeniem na korzyść drugiej opcji. W trakcie debaty w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego Profesor Piotr Winczorek definiując „dobro wspólne”, na pierwszym miejscu wskazał nakaz traktowania państwa jako wspólnoty obywatelskiej, a nie struktury organów władzy publicznej, na drugim – obowiązki obywatela utrzymania tej wspólnoty przy życiu, na trzecim – zakaz wprowadzania dyskryminacji czy przywilejów, na czwartym – zakaz traktowania państwa jako istniejącego w interesie jakiejś grupy społecznej (tamże s. 167). Identyfikuję się z takim rozumieniem art. 1 Konstytucji i jest oczywiste, że nie daje ono podstaw do uchwalania;

  • ustaw „kagańcowych”,
  • ustaw istotnie wpływających na wolności i prawa obywatela albo znacznie ingerujących w ustrój organów państwa, przyjmowanych w niespełna 24 godziny, bez rzeczywistych przesłanek zagrożenia życia, zdrowia, bezpieczeństwa lub porządku publicznego,
  • „specustaw” ustanawiających korzystniejsze dla państwa – w porównaniu do normalnie obowiązujących – zasady budowy muzeów, przekopów, pałaców itp., bez wykazania, że rzeczywiście chodzi o dobro wspólne, w sytuacji gdy problemy rozwiązywane „specustawami” są przejawem imposybilizmu państwa lub podziału społeczeństwa,
  • ustaw, które są wyłącznie przejawem partykularnych interesów partii lub koalicji rządzącej i przyjmowane są tylko, by zwiększyć, utrzymać lub powstrzymać spadek słupków poparcia, faworyzując wybrane grupy, bez brania pod uwagę dobra całej wspólnoty obywatelskiej państwa i bez dbania o długofalowe skutki takich ustaw,
  • ustaw, których celem jest zapewnienie bezkarności przedstawicielom władzy i ich poplecznikom,
  • …. .

Od tego, żeby zwracać uwagę na takie naruszenia są legislatorzy. Sam wielokrotnie powtarzałem i będę powtarzał, że legislator ma służyć, pomagać. Tak, to jest „zawód służebny”, ale myli się Pan Prezes zasadniczo. Legislator to nie jest zawód służebny wobec organów władzy państwowej i osób, które ją sprawują. Wielokrotnie mówiłem „legislator może zapisać wszystko”, ale jego najważniejszym zadaniem jest przedstawienie skutków prawnych takiego a nie innego rozwiązania, a zwłaszcza jego mniej lub bardziej oczywistej niekonstytucyjności. Pan Prezes jak rozumiem jest za tym, żeby konstytucyjność rozumiana przez dyrektywę art. 1 Konstytucji była relatywizowana, dopasowywana do bieżących, partykularnych interesów władzy, bo tylko ona jest w stanie objawić, co to jest  dobro wspólne i reprezentuje tych mądrzejszych, którzy lepiej wiedzą, w przeciwieństwie do tych, którym brak odpowiednich kwalifikacji umysłowych (cytat z innego prezesa). Konkluzja mocna, ale raczej trudno ją chyba podważać skoro Prezes Rządowego Centrum Legislacji szczyci się kierownictwem Akademii Prawa i Sprawiedliwości; więcej na stronie wPolsce.pl pod linkiem https://www.youtube.com/watch?v=iAkxSNAAZpg .

Obowiązkiem organów władzy państwowej i osób, które ją sprawują jest przestrzeganie wszystkich przepisów Konstytucji i zapewnienie legislatorom swobody w nieskrępowanym przedstawianiu opinii oraz niezależności w działaniu. To jest prawidłowo rozumiany interes organów państwa i to jest gwarancja, że dobro wspólne nie zostanie naruszone. Legislatorzy w sprawach legislacji mają prawo i obowiązek nie słuchać się byłych, obecnych i przyszłych polityków, a także tych co im się chcą przypodobać. Inaczej, najwyższe prawo bywać będzie coraz częściej najwyższym bezprawiem.

WZ

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *