Techniki prawodawcze w nowelizacjach aktów normatywnych organów samorządu terytorialnego.

Zmianę (nowelizację) aktu normatywnego uważam za jeden łatwiejszych obszarów działalności legislacyjnej. Zasady techniki prawodawczej dają w tym zakresie jednoznaczne dyrektywy, wzorce, schematy, szablony i formułki. Wystarczy poznać kilka reguł dodawania, uchylania i zmiany treści przepisów, znać nazewnictwo jednostek redakcyjnych, ich hierarchię i zapamiętać zaledwie kilka formuł redakcyjnych, a już można zmienić w dowolnym zakresie każdy akt normatywny. Oczywiście, pozostaje jeszcze cała sfera znajomości zasad tworzenia prawa, a przede wszystkim wiedza merytoryczna na temat zmienianych przepisów. Upieram się jednak, że od strony technicznej, nowelizowanie to sprawa prosta. Skoro tak, to nie powinna ona nastręczać trudności legislatorom na żadnym poziomie kształtowania prawa. Stan ten występuje jednak jedynie na poziomie aktów normatywnych przyjmowanych przez organy ustawodawcze i organy administracji rządowej. Akty zmieniające stanowione przez organy samorządu terytorialnego to sfera zupełnie inna. Tutaj, standardem niemalże jest brak poprawnych technik prawodawczych, zgodnych z tym co uregulowano w ZTP.

Problem technik nowelizacyjnych w legislacji samorządowej obserwuję właściwie od początku powstania samorządu terytorialnego i choć nastąpiła pewna poprawa to z zażenowaniem, połączonym czasami z niedowierzaniem, ciągle obserwuję słabą jakość samorządowych aktów zmieniających.

Podstawowym problemem takich aktów jest to, co jest bolączką całej legislacji samorządowej – tworzenie prawa z legislacyjną „łopatologicznością”, wynikającą z potrzeby formułowania przepisów jasnych i koniecznie zrozumiałych dla przeciętnego odbiorcy. W przypadku nowelizowania najlepiej osiągnąć to stosując wprost ZTP. Jakże często, redaktorzy aktów samorządowych na wszelkie sposoby „przedobrzają”, popełniają rażące niekonsekwencje i za nic mają zdrowy rozsądek. Poniżej omówię najczęściej powtarzające się błędy w nowelizowanych aktach samorządowych.

Niestosowanie przewidzianych w ZTP zasad budowy aktu nowelizującego i oznaczania jego jednostek redakcyjnych.

Trudno znaleźć na chybił trafił nowelizujący akt prawa miejscowego w wojewódzkim dzienniku urzędowym, który wszystkie zmiany nowelizowanym akcie mieści w jednym paragrafie podzielonym na punkty oznaczone cyfrą arabską z nawiasem wypukłym, podzielone na litery, a te ostatnie na tiret. Często jednostką wprowadzającą zmiany w kolejnych paragrafach jest ustęp (przykład 1 ). Zadziwia mnie niezmiennie, z jaką konsekwencją akty nowelizujące punktują pojedynczą zmianę (przykład 2) . Moim „ulubionym” przykładem jest legislacyjny twór powstały w Chorzowie (przykład 3) . Jak głęboka jest nieznajomość ZTP, ale też jaka jest nieracjonalność takiej techniki. Czy rzeczywiście w oficjalnych organach promulgacyjnych muszą być publikowane takie koszmarki.

Stosowanie niezgodnych z ZTP, „przegadanych” formuł nowelizacyjnych.

Przykładowo jedynie cytuję:

zmienia się pkt 7, który otrzymuje brzmienie,

skreśla się dotychczasową treść zapisu w par. 1 w tabeli pod pozycją 8, który po zmianach otrzymuje brzmienie:

W załączniku nr 1 w poz. 2 wykreśla się pensjonat Kamionki a wpisuje się lokal Villa Rosa,

w § 2 ust. 3 skreśla się dotychczasową treść pkt 5 i wpisuje w to miejsce:

To jest właśnie przejaw „łopatologicznej” legislacji z troski, żeby adresaci niezawodnie znaleźli wprowadzane zmiany i ich skutki. Oto skrajny przykład do czego to prowadzi.

  • 1. Dokonuje się zmiany uchwały nr XXXIII/293/2010 Rady Miasta Jordanowa z dnia 30 czerwca 2010 roku w sprawie określenia zasad, sposobu i trybu udzielania ulg w spłacie należności pieniężnych mających charakter cywilnoprawny, przypadających Gminie Miasto Jordanów lub jej jednostkom podległym, warunków dopuszczalności pomocy publicznej oraz wskazania organów do tego uprawnionych w następującym zakresie: W § 4 ust. 5 uchwały nr XXXIII/293/2010 wykreśla się wyrażenie „36 miesięcy”i wpisuje się wyrażenie „60 miesięcy” i ustęp otrzymuje następujące brzmienie:

„Rozłożenie na raty zapłaty należności, o której mowa w ust. 1 pkt 1) i pkt 2) może nastąpić na okres nie dłuższy niż 60 miesięcy” (Dz. Urz. Woj. Mał. Z 2014 poz. 4611) .

„Łopatologiczniej” już nie można było.

Niezgodne z ZTP i niekonsekwentne używanie znaków przestankowych.

W aktach nowelizujących często panoszy się niechlujstwo. Nader często poszczególne zmiany nie kończą się zgodnym z ZTP średnikiem, nowa treść nie jest prawidłowo ujmowana w cudzysłów, brakuje kropek na końcu zdań i paragrafów (przykład 4) .

 

Jest jeszcze wiele innych powtarzających się błędów i niedoróbek. Wisienką na torcie jest w akcie nowelizującym często przepis w rodzaju Pozostałe postanowienia uchwały nie ulegają zmianie. (Patrz w wpis: Niepotrzebne przepisy w aktach prawa miejscowego z dnia 22 czerwca.) Jeszcze do niedawna częstym widokiem w uchwałach nowelizujących inne uchwały były załączniki z tekstem jednolitym nowelizowanego aktu. Na szczęście wojewodowie tępią takie praktyki w aktach prawa miejscowego w ramach nadzoru nad działalnością prawodawczą jednostek samorządu terytorialnego.

 

Wszystkie powyższe przykłady zaczerpnięte zostały z aktów opublikowanych w wojewódzkich dziennikach urzędowych. Jeszcze gorzej jest w aktach niepodlegających obowiązkowi publikowania w dziennikach, które są dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej na stronach podmiotowych gmin, powiatów i województw samorządowych. A przecież większość tych błędów to wcale nie problem niezgodności z ZTP ale przejaw bylejakości, nieświadomości prawnej i braku zrozumienia wagi działalności prawotwórczej. Przecież każdy z tych aktów przechodzi cały, czasem rozbudowany, proces legislacyjny. Zajmują się nim osoby wykwalifikowane, których zadaniem jest tworzenie dokumentów poprawnych pod każdym względem. Wreszcie, w tzw. międzyczasie podpisuje się pod nimi swoim imieniem i nazwiskiem całe mnóstwo osób, a zwłaszcza przystawiają pieczątkę radcowie prawni. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że legislacja to dziedzina wiedzy prawniczej mało interesująca prawników obsługujących samorząd terytorialny. Pozostaje mieć nadzieję, że w końcu ulegnie to zmianie na lepsze.

 

WZ

Hybrydowe przepisy o wejściu w życie w aktach prawa miejscowego.

Dzisiaj o grubym błędzie legislacyjnym powtarzającym się w aktach prawa miejscowego. Przy okazji uda mi się użyć tak popularnego ostatnio słowa. Do hybrydowej wojny, hybrydowych samochodów, hybrydowego manicure dorzucam jeszcze „hybrydowy przepis o wejściu w życie”. Ten wpis pokazuje też, jak głęboki jest problem nieznajomości i niestosowania nawet podstawowych zasad tworzenia prawa na poziomie samorządowych aktów prawa miejscowego i nadzoru nad nimi.

Poszukując materiałów na prowadzone prze mnie zajęcia dotyczące legislacji samorządowej, zauważam nadzwyczaj dużą liczbę aktów prawa miejscowego, w których przepis o wejściu w życie wygląda następująco: Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia z mocą obowiązującą od ……, po czym następuje wskazanie daty. Początkowo myślałem, że chodzi o swoiste zabezpieczenie przed długim terminem ogłaszania aktu w wojewódzkim dzienniku urzędowym, tak aby akt mający 14-dniową vacatio legis, który musi wejść w życie np. 1 stycznia (bo tak wynika z przepisów szczególnych), miał skrócony termin wejścia w życie lub żeby wręcz wszedł w życie z mocą wsteczną. Na przykład uchwała nr LIX/397/2014 Rady Miejskiej w Zwoleniu z dnia 27 sierpnia 2014 r. w sprawie ustalenia opłaty za korzystanie z wychowania przedszkolnego ponad podstawę programową w przedszkolu prowadzonym przez Gminę Zwoleń ogłoszona została Dzienniku Urzędowym 27 września 2014 r. z przepisem § 7 o treści: Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego, z mocą od 1 września 2014 roku(Dz. Urz. Woj. Maz. poz. 8810). A więc to ewidentne wejście w życie z mocą wsteczną przy zachowaniu 14-dniowego vacatio legis (?) Ale bardziej szczegółowa analiza tego problemu wykazała, że często tak skonstruowane przepisy zawierają akty, z dużym czasowym „zapasem” pomiędzy przyjęciem i ogłoszeniem, a datą wskazaną po wyrazach „z mocą obowiązującą”. Uchwała nr VIII/55/15 Rady Powiatu Żuromińskiego z dnia 25 czerwca 2015 r. zmieniająca uchwałę w sprawie ustalenia Regulaminu określającego niektóre zasady wynagradzania za pracę, wysokość i szczegółowe zasady przyznawania dodatków do wynagrodzeń oraz wysokość nagród nauczycieli, została ogłoszona 8 lipca 2015 r. z przepisem: § 5. Uchwała wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia w Dzienniku Urzędowym Województwa Mazowieckiego, z mocą obowiązującą od dnia 1 września 2015 roku. Wynika z tego, że uchwała wchodzi w życie dwuetapowo. Najpierw, po 14 dniach od ogłoszenia wchodzi w życie, ale jeszcze nie obowiązuje (!?), a potem od 1 września zaczyna obowiązywać i można ją stosować.

Podane wyżej przykłady są wręcz pewnym standardem dla aktów prawa miejscowego, które można stosować od kalendarzowo określonego terminu ( np. uchwały dotyczące oświaty, które wchodzą w życie 1 września). Uważam, że każdy przypadek używania schematu wchodzi w życie po upływie 14 od dnia ogłoszenia z mocą od … stanowi poważne naruszenie zasady prawidłowej legislacji.

Paradoksalnie, ten błąd jest prawdopodobnie skutkiem błędnie pojmowanej dbałości o zachowanie standardów prawidłowej legislacji i zasad demokratycznego państwa prawnego. Dlaczego? Otóż, kiedy omawiałem na jednym ze swoich szkoleń kwestię vacatio legis i zwracałem uwagę, że 99,9% aktów ma 14-dniowy termin wejścia w życie, podając jednocześnie przykłady „hybrydowych” przepisów o wejściu w życie, to zadano mi całkiem serio pytanie, czy apm mogą mieć inną vacatio legis. Okazuje się, że niektórzy wyrażają pogląd, że nie wynika to z art. 4 ustawy ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych i że zawsze niezależnie od tego czy akt ma wejść wstecz, czy w dalekim terminie trzeba użyć podstawowej formuły 14-dniowej. A przecież art. 4 ust. 1 ustawy o ogłaszaniu stanowi: Akty normatywne, zawierające przepisy powszechnie obowiązujące, ogłaszane w dziennikach urzędowych wchodzą w życie po upływie czternastu dni od dnia ich ogłoszenia, chyba że dany akt normatywny określi termin dłuższy.

Są też przykłady zupełnie kuriozalne, jak uchwała nr LVI/346/2014 Rady Powiatu Lubańskiego z dnia 29 maja 2014 r. w sprawie ustalenia rozkładu godzin pracy aptek ogólnodostępnych, działających na terenie powiatu Lubańskiego ogłoszona 2 czerwca 2014 r. z przepisem” § 5. Uchwała wchodzi w życie 1 czerwca 2014 r., ale nie prędzej niż po upływie 14 dni od jej opublikowania w Dzienniku Urzędowym Województwa Dolnośląskiego. (DZ. Urz. Woj. Dol. Poz. 2560). (Przykład podaję z opracowania LEGISLACJA W SAMORZĄDACH Raport o stanie prawa miejscowego http://pcpp.com.pl/wp-content/uploads/2014/05/raport_final.pdf)

Moim zdaniem, stosowanie opisywanego schematu formułowania przepisu o wejściu w życie, niezależnie od tego do jakich prowadzi skutków czasowych, stanowi istotne naruszenia prawa, kwalifikujące się do stwierdzenia nieważności uchwały przez organy nadzoru wojewodów w trybie określonym samorządowymi ustawami ustrojowymi. Dlaczego?

Po pierwsze

Narusza to podstawowe zasady funkcjonowania polskiego systemu prawnego. Jak stwierdził Trybunał Konstytucyjny: Wejście w życie może być rozumiane jedynie jako nadanie mocy obowiązującej określonemu aktowi (przepisowi) normatywnemu (Wyrok w sprawie K 14/95). Podobnie Sąd Najwyższy: wejście w życie i uzyskanie mocy przez ustawę są (…) zdarzeniami tożsamymi, polegającymi na rozpoczęciu od ich spełnienia się, prawnego kwalifikowania stosunków społecznych przez przepisy, które „weszły w życie” lub „uzyskały moc”. Ustawa nie może bowiem wejść w życie bez uzyskania przez nią mocy obowiązującej i odwrotnie – uzyskanie mocy obowiązującej oznacza wejście ustawy w życie (uchwała SN z dnia 24 maja 1996 r., I PZP 12/96,). Tak też G. Wierczyński w komentarzu do Zasad techniki prawodawczej „Redagowanie i ogłaszanie aktów normatywnych.” stwierdza: Standardowo „wejście w życie” oznacza „nabranie mocy obowiązującej”, a więc moment, od którego adresaci norm prawnych zawartych w danym akcie normatywnym mają obowiązek przestrzegać tych norm, a organy stosujące prawo – stosować je. Innymi słowy akt normatywny nie może wejść w życie i nie obowiązywać.

Po drugie

Prawdą jest, że technika rozdzielania momentu wejścia w życie od mocy obowiązującej  jest dopuszczalna w przypadku aktów wchodzących z mocą wsteczną. Same Zasady techniki prawodawczej w § 55 ust. 1 podają formułę: „Ustawa wchodzi w życie z dniem ….., z mocą od dnia …..”, a art. 5 ust. 1 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych przewiduje możliwość nadania aktowi normatywnemu wstecznej mocy obowiązującej. Praktyka legislacyjna stosowana w ustawach jest jednak poprawna. Jeżeli jest taka potrzeba, uzasadniona ustawowymi przesłankami, to wchodzą one w życie z dniem ogłoszenia lub, jak ostatnio to się przyjęło, z dniem następującym po dniu ogłoszenia. Jaki jest sens „odwlekania” o 14 dni wejścia przepisów, które mają obowiązywać wstecznie. Czy przez te 14 dób nie można nabyć uprawnień nimi przewidzianych i dopiero po upływie 14 dni wstecznie nabyć z mocy obowiązującej? Nieracjonalność tego stanu rzeczy uderza zwłaszcza w przypadku nowelizacji z hybrydowym przepisem o wejściu w życie. W tym przypadku po czternastu dniach wchodzi w życie nowelizacja, zmieniając obowiązujące przepisy, które jeszcze nie obowiązują w nowej treści i już nie obowiązują w dotychczasowej treści, bo przepis nowelizujący już „podmienił” ich treść na nową. Jakie przepisy stosują się do spraw objętych przepisami takiego aktu? (Żadne?) Moim zdaniem takie rozwiązanie narusza konstytucyjną zasadę prawidłowej legislacji i ustawę o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych.

Po trzecie

Stosowanie techniki hybrydowego przepisu o wejściu w życie, którego moc obowiązująca „powstaje” później niż wejście w życie aktu nie wnosi żadnej dodanej wartości prawnej. Do uzyskania mocy obowiązującej taki akt jest „zawieszony”. Jaki jest sens tej konstrukcji – żaden. Może on tylko świadczyć o braku podstawowej wiedzy o istocie prawa i jego obowiązywaniu w czasie. Redaktorom takich przepisów może chodzi o lepsze przygotowanie adresatów do stosowania przepisów, jak już nabiorą mocy. Trzeba po prostu pisać, że uchwała wchodzi w życie z dniem … i nic więcej. Dla porządku tylko przypomnę, że organy stosujące prawo mają prawo i obowiązek podejmować działania zapewniające stosowanie ogłoszonych przepisów już w okresie vacatio legis.

Wnioski są jednoznaczne. Przepis o „wejściu w życie … z mocą od dnia …” może być stosowany wyłącznie gdy akt ma wejść w życie z mocą wsteczną, z zachowaniem schematu używanego w ustawodawstwie. Bezwzględnie nie można go stosować, jeśli nadaje on moc obowiązującą po dniu wejścia w życie.

Jest jeszcze wiele kwestii dyskusyjnych związanych z nadawaniem mocy wstecznej aktom prawa miejscowego i vacatio legis. Dość wspomnieć, że niektórzy kwestionują możliwość skracania 14-dniowego terminu wejścia w życie aktów prawa miejscowego przewidzianego w art. 4 ust. 2 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych. Ale nie ma to znaczenia dla powyższych wywodów. Dlatego też uważam, że hybrydowym przepisom o wejściu w życie z 14-dniową vacatio legis i odrębnym dniem nabrania mocy obowiązującej należy powiedzieć zdecydowane „nie”. I powinno to znaleźć odzwierciedlenie w orzecznictwie wojewodów w ramach nadzoru nad aktami prawa miejscowego.     

 

WZ

Niepotrzebne przepisy w aktach prawa miejscowego.

Tym razem już bez retorycznego pytania w tytule. Rzecz będzie o sprawach, które interesują mnie w sposób szczególny, o sprawach, które z punktu widzenia praktyki legislacyjnej dotyczą niepomiernie większej liczby aktów niż ustawy i rozporządzenia razem wzięte, wreszcie o sprawach, do których przywiązuje się mniejszą uwagę. Chodzi o problemy związane z aktami prawa miejscowego. Nie będę rozwijał wywodów teoretycznych na temat miejsca i pozycji aktów prawa miejscowego. Ograniczę się jedynie do powtórzenia za przepisami rozdziału trzeciego Konstytucji, że stanowią one jeden z elementów zamkniętego katalogu systemu źródeł prawa powszechnie obowiązującego. Obok rozporządzeń są jedynymi aktami podustawowymi zawierającymi normy obowiązujące wszystkich adresatów na obszarze działania organów, które je ustanowiły. Można więc powiedzieć, że akty prawa miejscowego są prawem w najważniejszym dla tego słowa znaczeniu i że do jego stanowienia stosować się powinny wszystkie najważniejsze zasady prawidłowej legislacji.

Z prawem miejscowym mam do czynienia już od 25 lat. Jako radny pierwszej kadencji samorządu terytorialnego w latach 1990-94 własnoręcznie opracowywałem projekty gminnych uchwał. Moja praca magisterska pisana pod kierunkiem prof. Michała Kuleszy dotyczyła statutów gmin. Od dobrych kilkunastu lat prowadzę szkolenia, warsztaty wykłady i ćwiczenia z zakresu legislacji samorządowej i prawa miejscowego. I właściwie każda ich teza początkowa lub końcowa dotyczy niskiej jakości wytworów tej działki legislacji. Będę tutaj jeszcze wielokrotnie rozpisywał się o kondycji legislacji samorządowej, pokazywał przykłady śmieszne i kuriozalne, namawiał do podnoszenia kompetencji legislacyjnych w tej materii. Dzisiaj natomiast poruszę problem dotyczący właściwie wszystkich aktów prawa miejscowego. Chodzi o niepotrzebne przepisy, które z wielkim upodobaniem zamieszczają w nich samorządowi prawodawcy. Niepotrzebne. To znaczy takie, które z legislacyjnego i merytorycznego punktu widzenia nie mają żadnej wartości normatywnej. Oto dwa przykłady najbardziej „popularnych” takich przepisów.

Wykonanie uchwały powierza się wójtowi/ burmistrzowi/prezydentowi miasta, staroście/marszałkowi województwa.

Bez takiego przepisu nie może się obyć prawie żaden APM. Często organem, któremu powierza się wykonanie uchwały jest skarbnik gminy albo kierownik jakiejś gminnej jednostki organizacyjnej Tym, którzy tworzą projekty uchwał wydaje się, że taki przepis musi być, jednak na pytanie, po co, nie są w stanie odpowiedzieć albo stwierdzają, że bez niego uchwały nie miałby kto wykonać. To przeświadczenie jest tak powszechne, że nawet wzory uchwał organów samorządowych zawarte w poradnikach i komercyjnych bazach informatycznych zawierają ten „magiczny” przepis. Tymczasem z punktu normatywnego i legislacyjnego jest on w akcie prawa miejscowego całkowicie zbędny i niepotrzebny, a w niektórych przypadkach także sprzeczny z przepisami ustawowymi. Akt prawa miejscowego, jak podkreśliłem wcześniej, jest z punktu widzenia systemu źródeł prawa takim samym aktem podustawowym jak rozporządzenie, a przecież nikt nie używa w rozporządzeniach tego rodzaju przepisów. Dlaczego? Ponieważ z przepisów co do zasady wynika kto jest adresatem, podmiotem, wykonawcą czynności prawnych, działań w nich określonych. Często mamy do czynienia z aktem, w którym wielu przepisach mówi się, że poszczególne czynności lub działania wykonują wskazane w nich organy, a potem i tak na końcu – wykonanie uchwały powierza się wójtowi. Wychodzi z tegooczywista sprzeczność. Już sama w sobie sprzeczność ta stanowi rażące naruszenie prawidłowej legislacji. Jeszcze gorzej jest jeżeli przez taki przepis dochodzi do sprzeczności z przepisem ustawy. Ustawa o samorządzie gminnym w art. 30 ust. 1 jednoznacznie stanowi, że „wójt wykonuje uchwały gminy”. Jeśli więc uchwała jest czystym powtórzenie ustawy gminnej, to mała bieda. Gorzej jak wykonanie uchwały powierza się wbrew temu przepisowi lub przepisowi innej ustawy szczególnej innemu podmiotowi. Wtedy jest to już istotne naruszenie prawa będące podstawą do stwierdzenia niezgodności z prawem takiego przepisu. Niestety problem ten rzadko dostrzegają, organy nadzoru badające zgodność z prawem samorządowych APM.

Pozostałe postanowienia uchwały pozostają bez zmian.

Ten przepis zamieszczany jest nader często w uchwałach zmieniających. Jest on wyrazem czegoś co ja nazywam legislacyjną „łopatologicznością”, która wynika z chęci tworzenia przepisów jasnych i zrozumiałych dla adresatów, a która jest zwyczajną nadgorliwością. Niestety nie jest ona jedynie przejawem braku znajomości podstawowych zasad tworzenia prawa ale także obrazuje niski poziom rozumienia reguł jego stosowania. Po co oni piszą, że niezmieniany przepis się nie zmienia. Czy brak takiego stwierdzenia nie gwarantuje tego. Zakładam, że zwyczaj dopisywania takiej klauzuli wywodzi się z umów cywilnoprawnych, a ściślej biorąc z aneksów do takich umów, w których zwykło się zawierać taką normę (też zresztą niepotrzebnie). Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć w żadnym akcie normatywnym nie potrzeba takiej „łopatologii”, a właściwie patologii.

Jest jeszcze wiele innych przykładów oczywiście niepotrzebnych przepisów, zamieszczanych w imię postulatu legislacji przystępniejszej dla odbiorcy. Ot choćby – „Do czasu wejścia w życie niniejszej uchwały zastosowanie mają przepisy dotychczasowe”. Odrębnym problemem, który opiszę przy innej okazji, jest używanie niepotrzebnych zwrotów i sformułowań w różnego rodzaju przepisach , zwłaszcza nowelizacyjnych. Jest to niestety ułamek problemów jakie można dostrzec w jakości aktów prawa miejscowego i legislacji samorządowej. Na pewno jest lepiej niż 25 lat temu, kiedy samorząd powstał ale skala powielanych błędów legislacyjnych w obowiązujących aktach jest ogromna. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że coraz więcej osób ma tego świadomość.

 

WZ